Skorzystaj z poniższych przycisków do szybszego poruszania się po wpisie 👇
Zuzanna Gonera z wykształcenia jest antropolożką i działa w szczecińskim stowarzyszeniu Denkmal Pomorze. W second handach poluje przede wszystkim na oryginalną odzież sprzed II wojny światowej, którą docenia jej historyczne serce, a zmysł artysty zachwyca się każdym, najmniejszym detalem, jakiego już we współczesnej odzieży nie ma.
Pierwszego razu nie pamiętam, ale pamiętam pierwszy, znaleziony vintage. Była to sukienka z lat 30-tych znaleziona w nieistniejącym już szczecińskim lumpeksie na ulicy Kołłątaja. Leżała zmięta na ziemi, a ja niechcący na nią nadepnęłam i podniosłam z zamiarem odwieszenia na wieszak. Przyjrzałam jej się jednak i odkryłam detale charakterystyczne dla mody międzywojennej. Podeszłam więc do kasy zapytać o cenę, a sprzedawczyni dziwnie na mnie spojrzała i zapytała: „Dziewczyno, po co Ci ta szmata? Za darmo Ci ją oddam.” Ostatecznie kupiłam ją za 3zł, jeśli dobrze pamiętam. A takie sukienki w vintage shopach osiągają ceny nawet 100 euro.
Historia jest zarówno moją pasją jak i częścią mojego wykształcenia. W Szczecinie działam w stowarzyszeniu Denkmal Pomorze, remontujemy niemieckie cmentarze. Specjalizuję się szczególnie w XX wieku i historii Niemiec, najbardziej lubię tematy związane z Republiką Weimarską, III Rzeszą i drugą wojną światową. Jakoś tak wyszło, że i moda z tego okresu mi się w końcu spodobała, więc zaczęłam szukać ubrań z lat 30/40. Interesują mnie tylko oryginały mające już te prawie 100 lat, a takie mogę znaleźć tylko w lumpeksach czy na Vinted. Zdarzyło się, że moje ubrania, te najstarsze z XIX wieku, były wykorzystane w wystawie współorganizowanej przez moje stowarzyszenie. A do tego swoją codzienną, międzywojenną garderobę wykorzystuję do sesji zdjęciowych nawiązujących do Szczecina z tamtych lat.
Przyciąga mnie przede wszystkim możliwość znalezienia unikatowych, historycznych ubrań, których nie ma we współczesnych sklepach z oczywistych powodów. Vintage noszę też dlatego, że jest on doskonale uszyty i posłuży mi wiele lat, w przeciwieństwie do fatalnie uszytych (i drogich!) ubrań z sieciówek, które po dwóch praniach wyglądają jak znoszone starocie. Ekologia jest dla mnie ważna, więc nie chcę przykładać ręki do produkcji hałd śmieci. Jestem też wierna jednemu stylowi, więc nie mam problemu z posiadaniem jednej rzeczy w szafie 10 lat.
Ponad to dzisiaj w sklepach króluje poliester, który już nie raz w czasach „przedlumpeksowych” zafundował mi alergię skórną, niestety muszę nosić materiały naturalne. Jestem też strasznym zmarzluchem, więc cenię sobie swetry czy płaszcze z prawdziwej, starej wełny. A także we współczesnych sklepach mam problem ze znalezieniem dla siebie ubrań, wszystko jest jakieś takie bezkształtne, workowate i za duże. A ja lubię dobrze skrojone ubrania, pełne zaszewek i dopasowane do figury.
Szczerze? Nie pamiętam. Mam sporo cennych i unikatowych ubrań, ale już nie jestem w stanie powiedzieć, czy one są z lumpeksu, czy z Vinted. Jednak najstarsza rzecz, jaką znalazłam w lumpeksie, pochodziła z XIX wieku i jest to już dość cenny łup o wartości muzealnej. Aktualnie mam fazę na szukanie antycznej biżuterii, która również potrafi być warta dość sporo, a za najtańszy naszyjnik dałam 3zł.
Sporo. Kiedyś to była przedwojenna, haftowana bluzka węgierka, szukałam jej kilka lat i nagle znalazłam 4 – dwie przedwojenne, dwie powojenne. Szukałam też dirndla, czyli niemieckiej sukienki ludowej z tej samej epoki i też nie było go nigdzie przez kilka lat, aż nagle zrobił się ich wysyp. Aktualnie mam 4, a dwa obserwuję na Vinted i na pewno jeden z nich będzie moim piątym. Jak się uprę, że coś ma być przedwojenne, to nie usatysfakcjonuje mnie znalezienie tej węgierki czy dirndla nawet np. z lat 60-tych, bo to już zupełnie inny materiał i inne szycie.
Nigdy natomiast nie trafiły mi się spodnie, bryczesy z lat 20-tych ściągałam z Ameryki, spodnie dzienne na wzorze z lat 40-tych szyłam u krawcowej na wymiar. Bardzo białym krukiem są też kapelusze, przedwojenne miały tak specyficzne kształty, że nie da się ich zastąpić współczesnymi (jeśli nie są robione dokładnie na starym wzorze, bo reprodukcje da się zrobić), a to towar mocno deficytowy na rynku.
Te, które są w małych miejscowościach 😉 Jest tam mniej klientów, mniejsza szansa na spotkanie innej amatorki vintage, która mnie wyprzedzi, a także ekspedientki nie robią wątpliwej moim zdaniem selekcji towaru. Omijam lumpeksy, które towar tak przebierają, że zostawiają na wieszakach tylko rzeczy sygnowane popularnymi markami jak H&M czy Zara. Mnie takie ubrania nie interesują. Swego czasu często uprawiałam turystykę lumpeksową, czyli wybierałam sobie jakieś miasto na mapie i w wolny dzień jechałam na zwiedzanie, a przy okazji na zakupy. W ten sposób zwiedziłam Dolnośląskie i Zachodniopomorskie.
Na łowy w lumpeksie się nie przygotowuję, ale mam zasadę, że na targ staroci nigdy się nie ubieram po mojemu, czyli w vintage. Z prostego powodu – sprzedawcy wtedy podbijają ceny grubo powyżej faktycznej wartości. A gdy wyglądam jak „cywil” i nie widać, że się znam, to nie próbują mnie oszukać. Interesujące mnie perełki wyszukuję poprzez sprawdzanie detali charakterystycznych dla epok, więc muszę się dobrze znać na datowaniu odzieży. A po powrocie taką rzecz naprawiam, jeśli tego wymaga, jeśli ma metkę, to wyszukuję informacji o projektancie, chwalę się też zdobyczą na social mediach i po prostu się cieszę z łupu, bo dobry vintage jest coraz trudniej znaleźć.
Nie kupuj tanich rzeczy nie w swoim rozmiarze z zamiarem przerobienia u krawcowej, bo one kończą na stosie innych rzeczy do przerobienia, których przeróbka odkłada się na mityczne „nigdy” i w końcu zostaje kubeł PCK albo odsprzedanie na Vinted. Ja już się nawet nie oszukuję w ten sposób. I muszę w końcu wystawić całą torbę rzeczy na Vinted, bo nawet i z tym planem lenistwo wygrywa.
Autorką zdjęcia na okładce wpisu jest Beata Piechocka.
PS. Zuzanna była też bohaterką reportażu, w którym opowiadała o swojej pasji! Możecie go zobaczyć tutaj.
W ramach Dnia Lumpeksów 2023 rozpoczynamy nasze wyjątkowy konkurs „Odkryj swoją lumpiarską osobowość”! To idealna okazja dla Was, by zrozumieć swoje unikalne podejście do lumpiarstwa, a jednocześnie podzielić się nim z resztą społeczności.
Co możecie wygrać? Ponad 3000 ZŁ w postaci bonów na zakupy w wybranych lumpeksach!
Co musicie zrobić? Wystarczy, że stworzycie post na Instagramie, który odzwierciedli Waszą lumpiarską osobowość. Możecie podzielić się swoją stylizacją, swoimi perełkami, swoją pasją za pomocą zdjęcia lub filmiku. Ważne jest, by wpis był autentyczny i oryginalny, ukazujący Wasze indywidualne podejście do lumpiarstwa.
Szczegóły konkursu znajdziecie na naszym Instagramie @SecondHandyComPL
Zacznijcie od wypełnienia poniższego Quizu! 👇
Prawdziwy Dzień Lumpeksów nie mógłby odbyć się bez… Sklepów, oczywiście! Te lumpeksy i vintage shopy świętujące razem z nami przygotują specjalnie dla Was na 17 sierpnia ekstra okazje i promocje 🎈
🔥 Wypełnij poniższy QUIZ i dowiedz się, jakim typem lumpiarza jesteś!
🔐 Odblokuj dostęp do Mapy Hurtowni